Gdybym nawet wcześniej wiedziała , że nie będzie elektryczności...
...nic bym nie zrobiła.
...nic bym nie zrobiła.
szyłam przy lampie hafciarskiej .
Kilka godzin bez światła w świecie... bliżej cywilizacji...
Znalazłam pozytywne strony usterki. Uwolniłam się od mocno absorbujących prac domowych , tudzież radia i komputera.
Znalazłam pozytywne strony usterki. Uwolniłam się od mocno absorbujących prac domowych , tudzież radia i komputera.
Mogłam zająć się hobby. Musiałam przestawić fotel bliżej okna , bo w
kącie pokoju panował półmrok. Słońce o tej porze roku nie rozpieszcza
promieniami. Więcej światła potrzebowałam.
W świetle naturalnym mogłam rozróżnić pasemka koloru białego od zimnego niebieskiego. Różnica jest naprawdę niewielka.
Haftowanie
bez dostatecznej ilości światła dziennego czy sztucznego przypomina
błądzenie w labiryncie drobnych oczek kanwy bez odpowiedniej mapy.
Haftowałam z krótkimi przerwami na łyk kawy. Praca nabierała tempa.
Haft krzyżykowy i...cisza wszędzie. Jedynie zegar ścienny miarowo odliczał godziny do ukończenia haftowanej bańki choinkowej.
Najtrudniejszy etap pracy. Złota nić metaliczna jest niezwykle "żywa".
Wzór ma wymiar 50 x 50 krzyżyków. Wyhaftowanie pozornie niewielkiej ozdoby (przekątna 10 cm) trwało kilka godzin.
Z przyszyciem ozdobnego sznureczka nie miałam większych problemów. Nabrałam wprawy.
Pierwsza kwadratowa bombka z nieco zaokrąglonymi rogami prezentuje się całkiem dobrze na zielonym tle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz